Podczas ostatniej, Nadzwyczajnej Sesji Rady Miasta urzędnicy zaproponowali, by odpady wielkogabarytowe odbierać raz na miesiąc. Radni jednak uznali, że to nie pomoże i uznali, że takie odpady muszą być odbierane częściej. Składowiska starych mebli, armatury czy elektroniki nie tylko kolą w oczy, ale też grożą pożarami. Co prawda mieszkańcy mogą samodzielnie wywieźć takie odpady do Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów przy ul. Bażańciej, ale nie każdy ma na to czas i odpowiedni transport.
Radny Tadeusz Skarżyński z PiS zawnioskował, by odpady wywozić z osiedli co dwa tygodnie. Propozycję przyjęto niemal jednogłośnie. Nowy harmonogram ma obowiązywać od września i – jak się okazuje – nie obciąży znacząco miejskiego budżetu i całego systemu gospodarki komunalnej w Kaliszu.
O zwiększenie częstotliwości odbioru odpadów wielkogabarytowych już w lutym prosiły Urząd Miasta m.in. rady osiedla. Prezydent zapewniał, że miasto reaguje na sygnały mieszkańców i odpady odbiera tak często, jak jest to potrzebne. Zdaniem władz miasta, konieczne jest „większe zaangażowanie mieszkańców”.
— Jak tylko zabierzemy śmieci, na drugi dzień znowu się pojawiają — mówi prezydent Krystian Kinastowski. — Nie wiem skąd ta ilość starych mebli, kanap, jest wykładana. Ten proces modernizacji powinien się w końcu zakończyć. To jest duży problem. Jeśli mieszkańcy nie włożą w to więcej zaangażowania, to będzie to tak wyglądać. My możemy w kółko sprzątać, ale musimy pamiętać, że to kosztuje, bo te firmy nie jeżdżą za darmo.
Śmieciowy problem za włodarzy i urząd rozwiązali więc radni. Nowy harmonogram dotyczy jednak wyłącznie osiedli z zabudową wielorodzinną, czyli m.in. terenów Kaliskiej Spółdzielni Mieszkaniowej czy spółdzielni Dobrzec. Z kolei mieszkańcy domów jednorodzinnych nadal mogą w tej kwestii liczyć wyłącznie na siebie i samodzielnie wywieźć takie odpady do PSZOK. Na razie miasto nie odbierze od nich gabarytów, ale być może do końca roku to się zmieni na lepsze.