Archeolodzy przyznają: nie wiemy, co konkretnie wykopaliśmy na Głównym Rynku Kalisza. Kaliska „dziurella” nie ma swojego odpowiednika w żadnym innym polskim mieście, a po trzech latach badań nadal nie wiadomo, jaka była rola tego obiektu.
— Nie udało się niestety ustalić dodatkowych faktów, pomocnych w stwierdzeniu funkcji budowli. Być może dodatkowa, pogłębiona kwerenda wszystkich dostępnych źródeł historycznych, obejmująca dokumenty miejskie i lokalną prasę pomogłaby w rozwikłaniu zagadki budowli na kaliskim rynku — piszą Anna Nierychlewska, Andrzej Bartczak i Leszek Ziąbka w przesłanym do mediów oświadczeniu. Leszek Ziąbka, który jest także miejskim radnym, chce, by miasto kontynuowało badania nad obiektem, tak by ewentualnie wyjaśnić, do czego służył dawnym kaliszanom. Archeolodzy w swoim oświadczeniu odcinają się od „zasadności i sposobu eksponowania obiektu”, bo to rola konserwatora zabytków i władz miasta.
Komitet Rewitalizacji Miasta Kalisza o dodatkowych badaniach nad obiektem nie wspomina. Ich zdaniem, dziurellę trzeba po prostu z rejestru zabytków wykreślić i zasypać. Powołują się nie tylko na oświadczenie archeologów, ale i na opinie innych specjalistów, którzy również do tej pory nie określili faktycznej roli i wartości zabytku.
— Wątpliwości co do wartości historycznej obiektu wyraża także opinia dr hab. Urszuli Sowiny, prof. PAN, z dnia 21 lutego 2018 roku, która jak się wydaje stanowiła podstawę do wpisu do rejestru zabytków — czytamy w stanowisku Komitetu. — W opinii tej autorka wskazała, że ma ona wyłącznie charakter wstępny, a także, iż warto zatem przeprowadzić wszelkie dokładne badania odkrytej konstrukcji. Przywołane wyżej oświadczenie z dnia 8 maja 2020 roku, sporządzone dwa lata po opinii prof. PAN, pozwala uznać, że badania takie, jak i kwerenda, nie potwierdziły wartości historycznej obiektu. Wydaje się, że decyzja o wpisie budowli do rejestru zabytków w 2018 roku została podjęta przedwcześnie.
Zbiornik do rejestru zabytków jednak wpisano i od tego czasu jest prawnie chroniony. Stąd kolejne wydatki na konserwację dziurelli i dodatkowe zadaszenia, bo miasto — jako właściciel — musi o dziurellę dbać. I dba — na szeroko pojętą ochronę obiektu wydano już 600 tysięcy złotych. W międzyczasie mieszkańcy domagali się zasypania obiektu. Nie pomogła petycja podpisana przez przeszło 750 osób. Uznano bowiem, że na rejestr zabytków nie ma rady i obiekt zostanie tam na zawsze.
Prawo pozwala jednak na wykreślenie obiektu z rejestru, jeśli np. jego wartość historyczna jest wątpliwa. Według Komitetu Rewitalizacji, tak jest właśnie w tym przypadku. Zdaniem Komitetu, sprawę przesądza ostatnie oświadczenie archeologów. Komitet powołuje się na konkretne przepisy i chce, by władze miasta skorzystały z tej opcji i tym samym mogły dziurellę zasypać.
— Powyższe fakty pozwalają uznać, że zbiornik nie zasługuje na zachowanie, dlatego powinien zostać zasypany. Będzie to możliwe wyłącznie po skreśleniu obiektu z rejestru zabytków, a podmiotem władnym do uruchomienia takiej procedury jest Prezydent Miasta Kalisza — czytamy dalej w oświadczeniu komitetu. Jego zdaniem, naukowcy do dzisiaj nie ustalili, czy dziurella jest na tyle cennym reliktem przeszłości, że warto się nią chwalić. Dlatego obiekt powinien być wykreślony z rejestru zabytków i zasypany. — Nie bez znaczenia jest, iż obiekt nie dysponuje wartością historyczną również ze względu na znaczną degradację — dodają członkowie komitetu.
Nie wiadomo, czy prezydent w ogóle podejdzie do tematu, tym bardziej, że zatwierdzono już projekt przebudowy Głównego Rynku z… wyeksponowaną dziurellą. Władzom miasta zależy na możliwie najszybszym rozpoczęciu prac w kaliskim śródmieściu. Kolejny bój o dziurellę mógłby te działania opóźnić.
Polecany artykuł: