W tym roku w gnieździe w Przygodzicach mieszkańcy pojawili się późno, ale parze udało się doczekać trójki młodych. Pierwsze wykluło się 21 maja, drugie 1 czerwca a trzecie - dwa dni później. Ostatni z boćków miał najtrudniej, bo był najmniejszy a rodzice chcieli go nawet usunąć z gniazda. Ale maluch „oszukał przeznaczenie”, dorósł i ma za sobą już pierwsze loty. A za kilka dni cała trójka opuści gniazdo i odleci do ciepłych krajów.
- Dużo się dzieje w przygodzickim gnieździe. I tych rzeczy dobrych, i tych gorszych – mówi opiekun gniazda Paweł Dolata. - Najważniejsze jest to, że wszystkie trzy młode osiągnęły lotność, mają za sobą pierwsze loty. Dwa pierwsze Kuba i Oleś – w 69 dniu życia, najmłodszy Bajka – poczekała trochę i w 74 dniu życia poleciała. Ale ten ptak nas cieszy wyjątkowo, bo miał niemalże wyroki śmierci wydane przez rodzica. Rodzic dwukrotnie próbował wyrzucić go z gniazda. Ale ten maluszek tak się jakoś schował, że udało mu się. Zresztą w tamtym okresie on na tyle odstawał od pozostałej dwójki wielkością, że rodzic uznał, że nadaje się do eliminacji. A ten ptak oszukał przeznaczenie. I jest z nami.
Rodzice już wcześniej przenieśli się do innego gniazda, ale cały czas doglądali młode i karmili do momentu, kiedy ich dzieci zaczęły latać i same pokarm zbierać.
- Ostatnie deszcze – tak dla nas niefajne – dla bocianów dobre bo oznaczały dużo pokarmu. A przed wylotem to ważne, by ptaki miały siłę – dodaje Paweł Dolata.
Odloty to kwestia najbliższych dni.
Polecany artykuł: