Łabędź ze styropianu dryfuje na Prośnie w okolicach bulwarów i mostu przy Teatrze. Pierwszy raz pojawił się latem, zniknął na kilka dni, a gdy wrócił – to ze złamanym dziobem.
– Jedni mają złamane charaktery, inni złamane dzioby
– komentuje jeden ze spacerowiczów.
Inne łabędzie i kaczki, urzędujące zwykle w tym miejscu, do intruza ze styropianu podchodzą z dystansem. Tak jak i mieszkańcy.
– Na miejscu prawdziwych łabędzi byłbym naprawdę zniesmaczony. Mógłby chociaż mieć jeszcze jednego łabędzia do pary, i małe łabędzie, wtedy byłby fajniejszy. Raczej tu sam nie przyfrunął, bo styropian nie jest aż tak lekki
– mówią kaliszanie.
Młodzież nazwała go Zbyszek, bo „to imię do niego pasuje”. Nadal nie wiadomo jednak, jak znalazł się na rzece i kto może być jego opiekunem.
Posłuchajcie, co jeszcze uważają mieszkańcy Kalisza o łabędziu ze styropianu.