Odpowie za narażenie na niebezpieczeństwo i spowodowanie obrażeń ciała u obywatela Ukrainy. Są prokuratorskie zarzuty dla 50 - latki z jednego z zakładów produkujących meble w Jankowach (powiat kępiński).
Wracamy do sprawy, którą żyła cała Polska. W styczniu 18 - letni obywatel Ukrainy został wciągnięty przez maszynę służącą do rozdrabniania kawałków drewna. Chłopak stracił obie nogi.
Prokurator referent przedstawił 50 - letniej kobiecie zarzut dotyczący tego, że będąc osobą odpowiedzialną, w dn. 13 stycznia tego roku, za bezpieczeństwo i higienę pracy w nadzorowanym przez siebie zakładzie, nie dopełniła wynikających z tego tytułu obowiązków, narażając zatrudnionego w swoim zakładzie na umowę o pracę 18 - letniego obywatela Ukrainy na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Doszło do tego w ten sposób, że dopuściła pracownika, który nie znał języka polskiego, nie umiejącego pisać i posiadającego problemy zdrowotne do pracy przy przenośniku taśmowym, która to maszyna nie spełniała - jak ustalono - zasadniczych i minimalnych wymagań bezpieczeństwa dla maszyn bez wymaganych dla pracownika badań lekarskich, a także bez wymaganego przeszkolenia z zakresu BHP, nie zapoznając go z instrukcją obsługi rębaka i bez należytej kontroli - mówi Maciej Meler, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
To nie jedyna tragedia, która rozegrała się w tej firmie. Prokuratura do tego postępowania dołącza też inne. Tym razem chodzi o sytuację z marca 2021 roku, kiedy to inny z pracowników został narażony na utratę zdrowia, a nawet życia. Zarzuty w tej sprawie usłyszał 51 - latek.
Materiał dowodowy, który został zgromadzony w tym postępowaniu, w tym przesłuchania świadków doprowadziły do przedstawienia zarzutu 51 - latkowi. Konkretnie, dotyczy to zdarzenia w wypadku przy pracy, do którego doszło 17 marca 2021 roku, kiedy to mężczyzna, będąc odpowiedzialnym za bezpieczeństwo i higienę pracy, nie dopełnił wynikających z tego tytułu obowiązków, naraził zatrudnionego w swojej firmie na umowę o pracę pracownika na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Doszło do tego w ten sposób, że dopuścił go do pracy przy pilarce z niesprawnym systemem hamowania, bez wymaganych badań lekarskich, bez wymaganych szkoleń BHP, również nie zapoznając go z instrukcją obsługi i ryzykiem zawodowym, w wyniku czego doszło też do zdarzenia, które doprowadziło do ciężkich obrażeń ciała u pokrzywdzonego. Jednocześnie mężczyzna ten nie zawiadomił o zdarzeniu odpowiednich organów, co znalazło się w treści zarzutów - dodaje Maciej Meler.
Podejrzanym grozi do 3 lat więzienia. Kobieta i mężczyzna nie przyznali się do winy.