Na spontaniczną akcję w Kaliszu odpowiedzieli głównie młodzi ludzie. Pod pomnikiem Marii Konopnickiej, patronki kaliskiego Marszu Równości, stanęli z transparentami: „Segregujcie pranie, nie ludzi”, „Są już strefy wolne, kiedy będą nas oznaczać” oraz „Tęcza nie obraża”. W geście poparcia z Margot, aresztowaną na dwa miesiące aktywistką z Warszawy, uczestnicy kaliskiej akcji ułożyli z liter nazwę kolektywu „Stop bzdurom”.
— To jest wyraz solidarności, a także potępienia tego, w jaki sposób wszystko rozegrało się w Warszawie i jak zachowała się policja, z pełnym przyzwoleniem naszego rządu — mówi Monika Mierzejewska z Banku Równości. — Nastąpiła ogromna eskalacja przemocy, zła, które wylewa się na całe nasze środowisko. Mnóstwo hejtu w internecie, to co działo się w kampanii wyborczej, przez to środowisko LGBT jest obecnie największym wrogiem w Polsce.
Prowadząca akcję Natalia Dolak krytykuje polski wymiar sprawiedliwości i służby za wybiórcze podejście.
— Jeśli taka Margot została aresztowana prewencyjnie na dwa miesiące z obawy przed ucieczką, to dlaczego ksiądz pedofil, który molestował i gwałcił dziewczynki, wyszedł na wolność, nie został aresztowany do rozprawy — mówi działaczka Banku Równości. — Mamy dość bycia miłym, dość bycia grzecznym, dość słuchania jak mamy protestować. Wszystkie nasze protesty dotąd były pokojowe. Teraz na pewno będzie nas częściej widać w Kaliszu, będziemy częściej wychodzić na ulice. I nadal protestujemy pokojowo, ale na pewno będziemy głośni, będziemy krzyczeć, co nam się nie podoba. Pokażemy kaliszanom, że Kalisz to także nasze miasto, a Polska to nasz kraj.
Kaliska aktywistka dodaje, że choć zachowanie Margot może być odbierane jako chuligańskie, osobiście rozumie jej działanie.
— Jest zaszczuta, stała się kozłem ofiarnym tej sytuacji, tak ataku na „homofobus” (furgonetkę fundacji „Pro — Prawo do życia”, która mimo zakazu sądowego jeździła po ulicach m.in. Warszawy oklejona homofobicznymi hasłami), jak i zawieszenia flagi na pomniku Chrystusa. Jest po prostu sfrustrowana, wkurzona, rozżalona, że to akurat na nią padło — wyjaśnia Natalia Dolak w rozmowie z mediami. — Chcemy być pokojowi, jesteśmy grupą zwykłych ludzi i nie chcemy walczyć, ale jeśli ktoś rzuca się na nas z pięściami, pluje, to jeden powie: dobra, mam cię dość — i odejdzie, inny powie: mam cię dość, dostaniesz pięścią. Sami nigdy nie planujemy zamieszek, to się po prostu dzieje. Dzisiaj nikt nas nie atakuje, ale mam pewności, czy któregoś dnia nie dostanę w twarz, mając ze sobą jakiś tęczowy emblemat.
Manifestujący skandowali: „Konopnicka szła by z nami” oraz „Nie damy się zastraszyć”. Akcja Banku Równości sprowokowała kilku przechodniów, którzy zarzucali organizatorom m.in. ideologiczne wykorzystywanie pamięci o Marii Konopnickiej.