Nie ma kontaktu z przyjaciółmi. Martwi się o samosiołów.
Krystian Machnik z Ostrowa Wielkopolskiego, który od lat organizuje wyprawy do strefy zamkniętej w CZARNOBYLU i pomoc samosiołom - nie może uwierzyć, w to co robi Rosja.
Wojska wczoraj przejęły skażoną strefę i zablokowały wszelki kontakt.
Podczas moich licznych wypraw do Czarnobyla poznałem wielu ludzi, z wieloma się zaprzyjaźniłem - mówi Krystian Machnik. - I dziś z niektórymi nie mam kontaktu. Nie wiem co się dzieje z dwoma policjantami, których znam, a którzy byli w strefie kiedy najechały na nią wojska rosyjskie. A tam jest i internet i sieć telefoniczna, stąd niepokój co z nimi. Nie mam też kontaktu z "babuszkami" czyli samosiołami, którym od lat pomagamy w ramach naszych wypraw. Ale babcie to starsze już mocno osoby, nie mają internetu więc wiadomo... Mam nadzieję, że nic im nie jest. Wiem też, że niektórym udało się uciec, gdzieś do rodziny, gdzieś na wieś.
Gdyby nie wojna Krystian Machnik obecnie byłby właśnie w Czarnobylu. Ostatnią wyprawę zorganizował dwa tygodnie temu.
- Wtedy nikt nie sądził, że dojdzie do wojny - mówi Machnik.
Dwa tygodnie temu nikt się nie bał. Nie wierzył, że Putin byłby zdolny do wojny. Dziś widzimy, jak bardzo było to błędne myślenie. Dziś miałem być w Czarnobylu. I z jednej strony cieszę się, że jestem w Ostrowie, ale z drugiej...nic nie mogę zrobić. Tylko śledzić wydarzenia w mediach. A tam są bliscy mi ludzie.
Według wczorajszych informacji poziom radioaktywnego promieniowania w Czarnobylu się podniósł. Ale może być to efekt przejazdu ciężkiego sprzętu Rosjan, w wyniku którego aktywny pył został podniesiony. Taką zresztą wersję podają władze ukraińskie na podstawie własnych badań. Ale jak jest naprawdę - nie wiadomo, bo z Czarnobylem kontaktu nie ma, a Rosjanie przejęli wszelką kontrolę nad strefą.
