Pracownicy firmy, która podjęła się utylizacji, do magazynów weszli już w zeszłym tygodniu. Na miejscu zastali pełen przekrój niebezpiecznych substancji.
– Na razie robimy analizę chemiczną. Odkryliśmy kilkanaście litrów ciekłej rtęci. Jest to związek bardzo toksyczny. Są tam szklane wełny, azbest, farby, różne odczynniki chemiczne. Całe spektrum odpadów, w większości niebezpiecznych
– mówi Jarosław Surma z firmy, która wywiezie odpady z Kalisza.
Miasto od kilku lat bezskutecznie próbowało opróżnić magazyny na Szczypiornie. Na przeszkodzie stanęły jednak pieniądze. Cała operacja jest bardzo droga, kosztuje blisko 20 milionów zł. Jak podkreśla prezydent Kalisza, bez dotacji z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej nie byłoby to możliwe.
– Ostatecznie miasto Kalisz zostało wsparte kwotą 9 milionów zł, drugie dokładamy my. Dzięki temu jesteśmy w stanie rozwiązać problem mieszkańców, który był nierozwiązywalny od 2014 roku, kiedy te odpady zostały ujawnione
– mówi Krystian Kinastowski.
– Dopięliśmy tego i myślę, że dzisiaj mieszkańcy Szczypiorna i całego Kalisza mogą oddychać spokojnie, że ta tykająca bomba już nie zaszkodzi mieszkańcom
– dodaje Jan Mosiński, poseł Prawa i Sprawiedliwości, który był zaangażowany w sprawę usunięcia odpadów i rozmowy z NFOŚ wspólnie z władzami miasta.
Magazyny mają być całkowicie opróżnione do końca 2022 roku.
Jak dotąd nie wiadomo, kto do miasta je przywiózł i składował w magazynach przy ul. Wrocławskiej. Jedyny podejrzany i skazany w tej sprawie okazał się podstawionym „słupem”, który hale w Szczypiornie wynajął na zlecenie. Do tej pory nie ujawnił, dla kogo pracował.