W izolacji jest obecnie kilkudziesięciu pracowników, w tym lekarzy i pielęgniarek, ale szpital pracuje normalnie. Nie brakuje m.in. środków ochrony osobistej, choć miesięcznie samych tylko rękawic zużywa się aż 300 tysięcy sztuk.
O przedstawienie aktualnej sytuacji w szpitalu w Kaliszu poprosił prezydent Kalisza podczas dzisiejszej sesji Rady Miasta. Dyrektor lecznicy, Radosław Kołaciński, który jednocześnie jest też radnym miejskim Koalicji Obywatelskiej, zapewnił, że szpital stara się pracować normalnie, choć lekko nie jest. Przez pandemię w szpitalach w regionie zamykane są oddziały specjalistyczne, m.in. ginekologia czy oddziały udarowe i dlatego do szpitala w Kaliszu trafia coraz więcej pacjentów z regionu. W lecznicy jest tylko dwanaście łóżek dla pacjentów z potwierdzonym COVID-19 lub jego podejrzeniem, a na nich – 26 pacjentów.
– Obecnie w szpitalu mamy 444 pacjentów. Wykonujemy planowe operacje i zabiegi, także w trybie popołudniowym. Zgodnie z decyzjami wojewody wielkopolskiego, w szpitalu jest tylko sześć łóżek dla pacjentów z potwierdzonym COVID. Inni, z pozytywnym wynikiem są wypisywani do domów lub przewożeni do szpitali dedykowanych. Jest z tym bardzo duży problem, bo tych miejsc po po prostu brakuje. Obecnie na łóżkach covidowych, czyli sześciu na pierwszym poziomie zabezpieczenia i sześciu na drugim poziomie zabezpieczenia, u nas przebywa 26 pacjentów. To dla nas bardzo duży problem, bo nie możemy płynnie przekazać tych pacjentów do innych miejsc w dedykowanych szpitalach– mówi Radosław Kołaciński.
Inni pacjenci odwołują zaplanowane wcześniej zabiegi, z obawy przed zarażeniem.
Wydatki covidowe w szpitalu w Kaliszu wyniosły już ponad 2,5 miliona zł. Większość to zakupy środków ochrony osobistej.
W regionie działa jeden szpital tzw. jednoimienny, który przyjmuje pacjentów wyłącznie z COVID. To szpital w Wolicy pod Kaliszem. Jest tam 120 łóżek, znakomita większość jest zajęta.