Miasto brało pod uwagę kilka lokalizacji., m.in. przy ul. Niemojowskich. Obecnie schronisko działa przy ruchliwej ulicy Warszawskiej, nie ma parkingu dla mieszkańców czy wolontariuszy, a wokół rosną bloki. Dlatego władze miasta zastanawiały się nad przeniesieniem przytuliska, jednak jak się okazuje w całym mieście nie znaleziono odpowiedniej działki.
- - Wiadomo, że nie każdy zgodzi się na to, by schronisko znajdowało się w bezpośrednim sąsiedztwie jego posesji. Po przeanalizowaniu tych działek, różnych lokalizacji, okazało się, że one po prostu się nie nadają. Dochodzi jeszcze kwestia kosztów, a wiadomo, jaką mamy w kraju sytuację. Przenosiny byłyby bardzo drogie i może być tak, że te pieniądze będą potrzebne do innych działań
- mówi Jacek Kołata, dyrektor kaliskiego przytuliska.
Teraz już spokojnie można myśleć o inwestycjach wybranych w Budżecie Obywatelskim. W planach jest m.in. zakup nowych boksów i remont kociarni. Prace mają ruszyć, jak tylko minie zagrożenie epidemią koronawirusa. Obecnie w kaliskim schronisku jest około 100 psów i 30 kotów.
Polecany artykuł: