Według szkoleniowca KKS Kalisz, winne jest zmęczenie, bo od kilku tygodni drużyna nie schodzi z boiska. Płacimy cenę za mecz z Legią, mówi wprost Bartosz Tarachulski, trener Kakaesiaków:
- Będziemy walczyć do końca, nie poddajemy się, znamy swoją wartość. Drużyna nie zapomniała jak się gra w piłkę, ale wyglądała na zmęczoną. Nałożyło się na siebie tyle meczów. Płacimy rachunek za mecz z Legią i przełożyło się to na ligowe spotkania.
Pierwszą bramkę dla gości strzelił w 29. minucie Maciej Firlej. Najwięcej emocji przyniosła końcówka pierwszej połowy.
- Była istnym rollercoasterem. Najpierw w 41. minucie Kamil Koczy zdobył bramkę na remis po świetnej, długiej piłce Nestora Gordillo. Chwilę później, zdaniem arbitra, zdobywca pierwszego gola dla KKS-u faulował w polu karnym Macieja Krakowiaka. Po tej kontrowersyjnej decyzji sędziego, jedenastkę wykorzystał Dmytro Juchymowycz
- relacjonuje Michał Zakosztowicz, rzecznik prasowy Trójkolorowych.
W drugiej połowie kakaesiacy chcieli doprowadzić co najmniej do remisu. Tak się jednak nie stało. W 70. minucie spotkania kolejnego gola dla Znicza strzelił Krystian Pomorski.
To trzecia z rzędu porażka Dumy Kalisza. Teraz przed nimi kilka dni odpoczynku. 23 kwietnia kolejny mecz – z drugą drużyną Lecha Poznań, do którego trzeba się dobrze przygotować.
- Jak się wygrywa, to jest łatwo. Teraz wpadliśmy w dołek i musimy się z tym zmierzyć. Trzeba zrobić wszystko, żeby w kolejnym meczu wyglądać dużo lepiej i zdobywać punkty. Pracowaliśmy na to cały sezon i teraz wszystko zaprzepaściliśmy w ciągu tygodnia
- podsumowuje szkoleniowiec Trójkolorowych.
Drużynie KKS Kalisz kibicuje radio Eska.
Polecany artykuł: