Łukasz Gierlak nawiązuje do mitu o Narcyzie, który zakochał się we własnym odbiciu. Twórcę fascynuje też ludzkie oko i mechanizm widzenia. I nie zawsze to, co widzimy, jest dla nas dobre.
— Teraz znajdujemy się na parterze i tu jest mój cykl „Przeoczenie” — mówi artysta. — Odnosi się do takiego bólu widzenia, kiedy nasze oczy są atakowane przez niechciane obrazy i takiego mechanizmu obronnego, jakim jest przeoczenie, czasami celowe, czasami nieświadome. Moje oczy są tu drastycznie rozcinane, nacinane, łamane w linii zamkniętego oka. Czasami zamieniają się w ostre narzędzie. Tutaj rację bytu ma takie potoczne powiedzenie, że coś rani nasze oczy lub możemy przecinać coś wzrokiem.
Więcej o swoich dziełach Łukasz Gierlak mówi w nagraniu z wernisażu online.
Na wystawie znajdziemy też twórcze spojrzenie na ludzkie twarze i rodzaj panoptikonu, czyli więzienia, w którym oko obserwuje zwiedzających wystawę — tak jak strażnik skazanego. Wystawa czynna będzie do 15 sierpnia.