Coraz więcej spraw dotyczących kredytów we frankach szwajcarskich trafia do kaliskiego wymiaru sprawiedliwości.
Co ciekawe - spraw nie wnoszą tylko klienci, ale także banki, które chcą na przykład zwrotu kosztów obsługi kredytu.
Wnioski od banków to taka trochę nowość. Zaczęły pojawiać się pod koniec ubiegłego roku - mówi Edyta Janiszewska, rzeczniczka kaliskiego Sądu Okręgowego. - Banki widzą, że coraz częściej klienci "wygrywają", to znaczy sądu orzekają unieważnienie umowy kredytowej, więc też chcą zadbać o swoje interesy. Najczęściej chodzi o pokrycie przez klientów kosztów pożyczki czy korzystania z kapitału banku. Banki jednak czekają na to, jaki wyrok zapadnie w procesie wytoczonym przez danego klienta.
Część spraw, ale niewielka, kończy się porozumieniem między stronami. Ale to objęte jest tajemnicą.
Spora część wyroków wydawanych w kaliskim sądzie to wygrana klientów.Średnio procesy trwają do 1, 5 roku. Ale to pierwsza instancja, potem strony z reguły się odwołują od niekorzystnych dla siebie decyzji, więc de facto sprawy ciągną się dłużej.
W naszym regionie te terminy, choć wydają się odległe, wcale takie nie są. W miastach dużych takich jak Poznań, Wrocław czy Warszawa te procesy ciągną się latami.
Bo tam i więcej kredytobiorców, i więcej pozwów. W sądzie w Warszawie utworzony został nawet wydział, który tylko kwestiami kredytów frankowych się zajmuje.