Do dramatu doszło blisko rok temu w Żydowie pod Kaliszem. Mężczyzna kilka dni wcześniej wrócił z więzienia.
Działając z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia spowodował u pokrzywdzonej liczne obrażenia ciała m.in. w postaci rozległego stłuczenia głowy i twarzy, z ranami tłuczonymi, złamania kości twarzoczaszki po stronie lewej, które to obrażenia doprowadziły do śmierci pokrzywdzonej - mówi prokurator Rafał Michalak.
Oskarżony nie przyznał się do winy. Zeznał jednak, że feralnego dnia pokłócił się z matką.
Ja jej nie zabiłem. Rano się z matką trochę pokłóciliśmy. Pojechałem do Kalisza. Nawet nie pamiętam, o co się pokłóciliśmy. Wziąłem dwa tysiące i pojechałem do Kalisza. To były moje dwa tysiące - mówił oskarżony.
Zdaniem prokuratury mężczyzna nie miał litości i brutalnie skatował swoją matkę. Podczas śledztwa był badany przez psychiatrów, którzy orzekli, że był poczytalny. 58-latkowi grozi dożywocie.