Zdaniem urzędników z Kalisza, „wyświetlanie napisu podczas epidemii, kiedy pozostawanie mieszkańców w domach jest zalecane i pożądane”, wpisuje się „w konwencję” podświetlania siedziby władz miasta przy okazji różnych wydarzeń, takich jak święta czy - ostatnio - dzień św. Patryka.
Apel z hasztageiem wyświetlany jest wyłącznie wieczorem. Przed zachodem słońca po prostu nie byłby widoczny. A wieczorem i nocą na Głównym Rynku Kalisza nie ma żywej duszy, zwłaszcza teraz. Urząd Miasta twierdzi, że "Ratusz jest centralnym punktem śródmieścia, siedzibą władz Kalisza. Podświetlanie go lub wyświetlanie na nim napisów/symboli jest często stosowaną praktyką", ale apel i tak trafia w próżnię. Na rynku nie ma ludzi. A poza tym wszyscy i tak wiedzą, że mają zostać w domu. Dlatego, zdaniem niektórych internautów z Kalisza, taka iluminacja to po prostu zbędna „ozdoba” i niepotrzebny wydatek, kiedy i tak wszyscy zainteresowani wiedzą, że mają nie wychodzić bez potrzeby. Miasto zarzeka się, że bez potrzeby nie wydało też publicznych pieniędzy — na promowanie apelu, który i tak od tygodni jest nagłaśniany przez polityków, służby, celebrytów i media. W Polsce nie ma chyba osoby, do której nie dotarłby taki komunikat.
Niektóre miasta również zdecydowały się na wyświetlanie apelu na swoich ulicach, jednak nie w tak „widowiskowej” i oryginalnej formie jak w Kaliszu - po prostu wykorzystano do tego system informowania mieszkańców, np. na ekranach przy ruchliwych trasach. Tak komunikat dociera do znacznie większej liczby mieszkańców.
Umowę wartą 1500 zł zawarto na najbliższe 31 dni, z miejscową firmą zajmującą się m.in. oprawą oświetleniową koncertów.