W nowym regulaminie budżetu obywatelskiego Kalisza pojawił się zapis o tym, że „po zakończonej weryfikacji i opiniowaniu projektów karty weryfikacji zostają przekazane do Prezydenta Miasta Kalisza, który decyduje o dopuszczeniu lub niedopuszczeniu projektu pod głosowanie”. Zdaniem radnej Oliwieckiej z klubu „Dialog dla Kalisza”, w żadnym innym mieście prezydent nie ma takich uprawnień. To nadmierna ingerencja urzędu w działania obywatelskie, mówi radna:
– Wszędzie ta procedura wygląda tak samo: prezydent powołuje zespół, który opiniuje projekty pod względem formalnym i merytorycznym i to wystarczy. Budżet obywatelski to narzędzie dla mieszkańców i w zasadzie tylko zgodność merytoryczna powinna decydować o tym, czy zadanie będzie poddane pod głosowanie, czy nie
– mówi radna Barbara Oliwiecka.
Według prezydenta, tylko tak można wyeliminować projekty, które mogą być kłopotliwe. A takich w Kaliszu nie brakowało.
– Ten zapis jest tylko po to, żeby można było się z pewnych koncepcji wycofać. Przypomnę tylko słynny kontrapas, czy stoły do tenisa
– mówi Krystian Kinastowski. Dodaje, że w poprzednich edycjach trafiały się projekty, które nijak miały się do np. strategii rozwoju miasta.
Ostatecznie jednak radni niemal jednogłośnie przyjęli nowy regulamin budżetu obywatelskiego.
W przyszłym roku kaliszanie będą mieli 3 800 000 zł do podziału na zadania zgłoszone w budżecie obywatelskim. 3 miliony pójdą na zadania osiedlowe, 800 tysięcy – na ogólnomiejskie, w tym 400 tysięcy zarezerwowano na projekty zielone i pro-ekologiczne.