W tym roku para zasiedliła gniazdo pod koniec marca. I tak naprawdę od początku nie było łatwo, bo gniazdo było atakowane przez intruzów. Dziedzic i Przygoda dzielnie bronili swojego "domu".
Para doczekała się czterech jaj. Dwa zostały uszkodzone po tym, jak gniazdo zaatakował obcy bocian. I zostały z gniazda wyrzucone.
Młode wykluło się tylko z jednego jajka.
Drugie, które ocalało, obumarło. Bo - najprawdopodobniej - zostało uszkodzone podczas jeden z "bitew" na przygodzickim kominie.
O "jedynaka" rodzice dbali, aż do czasu kiedy zaginęła Przygoda.
Przez kilka dni Dziedzic dzielnie dbał o młodego, ale wtedy doszło do kolejnego dramatu.
Malec został porwany. I zaginął.
Internauci, którzy na bieżąco i skrupulatnie śledzą to, co dzieje się w przygodzickim gnieździe, długo nie mogli uwierzyć w to, co widzieli.
Po kilku dniach do Dziedzica - bez Przygody i bez młodego - dołączyła nowa samica. Najprawdopodobniej ta, która wcześniej walczyła o gniazdo. I od tego czasu - a był to początek czerwca - para mieszkała na przygodzickim kominie.
Ale od dwóch dni gniazdo jest już puste.
Bociany z Przygodzic wykorzystały sprzyjające warunki termiczne i prawdopodobnie podjęły migrację. Ostatni raz były widziane na gnieździe wczoraj rano. Poprawiły konstrukcję siedliska, uporządkowały pióra i przed godz. 9 wyfrunęły w stronę łąk. Życzymy im szczęśliwej, bezpiecznej podróży i szybkiego powrotu na wiosnę. Będziemy czekać! - czytamy na facebookowym profilu przygodzickich boćków.
Tak więc najbliższe miesiące to będzie odpoczynek od bocianów.
Wszyscy liczą na to, że od wiosny znów dziać się będzie sporo na www.bociany.przygodzice.pl