Ewelina samotnie wychowuje dwójkę dzieci, córkę 10 lat i syna 7 lat. To dla nich chce wyzdrowieć. Życie rodziny diametralnie zmieniło się w zeszłym roku, kiedy kobieta usłyszała diagnozę. Złośliwy rak szyjki macicy w stadium zaawansowania IIIC z przerzutami do węzłów chłonnych w miednicy i jamie brzusznej. Dodatkowo guz jest nieoperacyjny. By wyzdrowieć 39-latka przyjmuje chemię. Ale to zdecydowanie za mało. Lek, który musi brać jest bardzo drogi. Jedna dawka kosztuje kilkanaście tysięcy złotych.
Od lutego zaczęło się leczenie szpitalne: radioterapia, chemioterapia, brachyterapia i hipertermia. Mogłam co tydzień widzieć się z moimi dziećmi. Jednak po 3 tygodniach, mój stan drastycznie się pogorszył i resztę leczenia musiałam zostać w szpitalu, bez możliwości odwiedzin. Bardzo odbiło się to na mojej psychice, widząc tęsknotę i smutek dzieci.
czytamy na portalu Zostań Aniołem
W maju Ewelina usłyszała nowinę, że rak został zaleczony i spokojnie może wrócić do swoich dzieci. Niestety, radość nie trwała zbyt długo.
Nadchodził rok szkolny. Ogromną radość sprawiało mi szykowanie wyprawek szkolnych dla dzieci. W trakcie przygotowań do nowego roku szkolnego, któregoś dnia wyczułam na szyi guz. Pomyślałam wtedy: „Nieee, to nie może być znowu to!!!”. Niestety prawda okazała się wręcz drastyczna. Wznowa węzłowa na węzłach nadobojczykowym w śródpiersiu i za przeponą. Załamałam się kolejny raz. Lekarz skierował mnie natychmiast na chemioterapię, lecz stwierdził, że sama chemia nie wystarczy… Aby przedłużyć moje życie choćby o kilka lat potrzebuję dodatkowo przyjmować Pembrolizumab. Niestety nie jest on refundowany. Koszt jednej dawki to kilkadziesiąt tysięcy, a potrzebne jest przyjęcie kilkunastu dawek. Kwota ta jest dla mnie samotnej matki, jak i dla mojej rodziny nieosiągalna.
czytamy na portalu
Dzieci są dla Eweliny całym światem. To dla nich stara się walczyć każdego dnia.
39-latkę można wspomóc wchodząc TUTAJ
Polecany artykuł: