Ta tragedia wstrząsnęła całą Polską. W Nowy Rok na ulicy Piłsudskiego w Kaliszu rozpędzone bmw uderzyło w volkswagena, którym podróżowała czteroosobowa rodzina.
Zginął 14 - letni chłopiec. A jego rodzina trafiła do szpitala.
Jak się okazało - kierowca - 42 - letni instruktor nauki jazdy - był pijany i pod wpływem kokainy. A na liczniku jego auta była prędkość ponad 160 kilometrów na godzinę.
Jak mówi prokurator Rafał Michalak - oskarżony złamał wszelkie zasady, "rozbił bank".
Tak naprawdę rzadko mamy do czynienia ze sprawami dotyczącymi wypadków drogowych, gdzie w jednej sprawie mamy takie takie nagromadzenie zdarzeń obciążających. Tutaj można powiedzieć, że oskarżony " rozbił bank".
Oskarżony znajdował się w znacznym stanie upojenia alkoholowego, blisko 4 krotnie przekroczył ustawowy próg. Miał ponad 2 promile alkoholu. Był pod wpływem kokainy.Urządził sobie pijacki rajd. Jak ustalił biegły jechał z prędkością 163 km/h.
Obrona chce 4 lat wiezienia i 10 - letniego zakazu prowadzenia pojazdów.
Sam oskarżony prosił o wyrok sprawiedliwy ALE do spowodowania wypadku się nie przyznał.
Dla mnie jest to także tragedia. Jestem z rodziną 14 - latka od początku. I nie wyobrażam sobie, co oni czuli i czują. Jest mi bardzo przykro. ALE nie mogę się przyznać do czegoś, czego nie zrobiłem. Ja tą drogą jeżdżę przez 24 lata i nigdy na tej drodze nie wyprzedzałem. W tym dniu również nie było zamiaru wyprzedzania. Dlaczego nikt nie znalazł tego samochodu, który jechał przede mną. Ten samochód uciekł.
Mówił w ostatnim dniu procesu oskarżony.
Przed sądem mężczyzna przyznał się tylko do prowadzenia pod wpływem alkoholu i narkotyków. Do spowodowania wypadku nie.
Sąd w Kaliszu wyrok ogłosi w piątek 17 grudnia.