Miejmy kaski na głowach kiedy jeździmy na hulajnogach elektrycznych - apelują lekarze, którzy na co dzień ratują zdrowie i życie pacjentów, którzy mieli wypadek i NIE MIELI kasku na głowie.
W ostatnim czasie na chirurgii dziecięcej szpitala w Ostrowie było co najmniej kilka dramatycznych przypadków urazów głowy po takim wypadku.
Ten uraz głowy jest takim dominującym po upadku na hulajnodze. Jeżeli głowa jest niechroniona, uszkodzenia centralnego układu nerwowego, które powodują mechaniczne uszkodzenie tkanki mózgowej, mogą być po prostu nieodwracalne w skutkach. Takie urazy mogą skończyć się kalectwem, a nawet śmiercią.
Mówi nam szef oddziału Witold Miaśkiewicz, który dodaje wprost - w przypadku wypadku na hulajnodze elektrycznej - upadki na głowę zdarzają się bardzo często.
Zdecydowana większość wypadków na hulajnodze elektrycznej przy prędkości nawet 30, 40 kilometrów na godzinę to są izolowane urazy głowy. Mieliśmy pacjentów z urazami czaszkowo-mózgowymi wymagającymi operacji ratujących życie w trybie pilnym, z uszkodzeniami centralnego układu nerwowego, które mogą nieść za sobą nieodwracalne skutki. Martwi mnie tutaj podejście rodziców, którzy nie nalegają na to, by dzieci nosiły kaski. Wiem, nastolatkowie mogą nie lubić tego, ale kask jest tym, co może uratować życie i zdrowie. Hulajnogi elektryczne są coraz bardziej popularne i coraz więcej osób z nich korzysta. I większości pewnie nic się nie stanie. Ale statystki jasno mówią, że część z tych użytkowników trafi do nas. Zróbmy wszystko, by te urazy były jak najmniejsze.
W Polsce nie ma obowiązku noszenia kasku kiedy jeździmy na hulajnodze.
Polecany artykuł: