Na samym początku pojedynku Wybrzeże starało się dotrzymać kroku gospodarzom. W 9. minucie spotkania czerwoną kartkę ujrzał zawodnik Energi MKS-u Kalisz, Artur Bożek. Kaliszanie szybko jednak zyskali przewagę i kontrolowali pierwszą połowę meczu. Przyjezdni nie imponowali regularnością. Bramki zdobywali co kilka minut. Warto zauważyć, że po trafieniu w 6. minucie kolejną bramkę zdobyli dopiero w 11. minucie. Następna niemoc trwała do 19. minuty meczu. W tym czasie MKS powiększał swoją przewagę. Gdy wydawało się, że Gdańszczanie mogą sforsować obronę Kaliszan, to na ich drodze stawał Łukasz Zakreta. Do przerwy Energa MKS prowadził 14 do 9.
Drugą połowę Zakreta także rozpoczął od dobrej interwencji. Wybrzeże jednak wyciągnęło wnioski z pierwszej odsłony i zaczęło grać skuteczniej w kolejnych minutach. Drużyna prowadzona przez Krzysztofa Kisiela postawiła na twardszą obronę, co przełożyło się też na więcej szans w ataku. W 42. minucie MKS-owi zostały już tylko dwie bramki przewagi, a o czas poprosił Patrik Liljestrand. Rywale napsuli jeszcze nieco krwi gospodarzom i kibice na brak emocji narzekać nie mogli, ale ostatecznie MKS przebudził się i dość pewnie dowiózł zwycięstwo do końcowej syreny. Druga połowa zakończyła się wynikiem 12 do 14, a cały mecz 26 do 23.
Kaliszanie wykorzystali porażkę Sandra SPA Pogoni Szczecin i awansowali na szóste miejsce w tabeli Superligi. Jeśli tą lokatę uda się utrzymać do końca rundy zasadniczej, to w pierwszej rundzie play-off MKS uniknie konfrontacji z PGE Vive Kielce i Orlen Wisłą Płock. Do rozegrania pozostały jeszcze cztery kolejki.